Na okres letni, okres wakacji, zawsze zwalniamy tempo z naszą działalnością, z prowadzeniem warsztatów i innych wydarzeń, ponieważ po pierwsze to ważne, aby mieć taki czas w roku by zwolnić i popracować więcej nad sobą, a po drugie nie jest łatwo zebrać grupy i promować cokolwiek. Trzeba wszak korzystać z obfitości przyrody, słońca, wody i bujnej zieleni i z tego zaczerpnąć na cały rok.
Ja sama z nastaniem lipca ruszyłam na dłuższy czas “w plener”, by odciąć się od spraw zawodowych, facebooka, e-maili i tego wszystkiego co nieuniknione, gdy jestem w Krakowie. Wybrałam Festiwal Tantry i Seksualności w Nowym Kawkowie, by dalej zgłębiać moją ścieżkę tantryczną. To jedyny taki festiwal w Polsce, na którym można poznać nauczycieli z różnych krajów, z doświadczeniem, bardzo na poziomie, można w 9 dni naprawdę dużo doświadczyć i sprawdzić na własnej skórze, co mi odpowiada, a co nie, jakie metody pracy w grupach najbardziej mi służą. Nie ma czegoś, co byłoby idealne dla wszystkich, dlatego warto znaleźć przewodnika w świecie tantry odpowiedniego dla siebie. Sama tantra może być i jest rozumiana wielorako, dla mnie osobiście oznacza kształtowanie uważnej świadomości w kontakcie ze sobą jak i z innymi, otwieranie się na przepływ energii poprzez uwolnienie blokad, pielęgnowanie bliskości, czułości, wrażliwości i empatii zarówno w kontaktach werbalnych jak i cielesnych, celebrowanie swojego ciała jako świątyni ducha i nieustanne uczenie się kochania siebie, by móc ofiarować cokolwiek innym. Tantra nie ogranicza się do pracy z seksualnością, tantra obejmuje wszystko, dlatego jest według mnie najbardziej pojemną, holistyczną, niereligijną ścieżką jaka istnieje. Podczas festiwalu uświadomiłam sobie po raz kolejny, że tantra naturalnie pojawiła się w moim życiu jako odpowiedź na wołanie mojej duszy – wołanie o wewnętrzne połączenie, o integrację wszystkich poziomów.
I tutaj wchodzi moja historia, kiedy to dawno dawno temu nastąpiło w życiu młodej dziewczyny rozdzielenie, kiedy zaczęłam żyć w głowie i byłam pewna, że bycie w głowie, bycie w wyższych czakrach jest lepsze, bardziej godne, bardziej właściwe. A zatem przyznaję, że wychodzenie z głowy zajęło mi kawał czasu. Teraz dzielę się z Wami, dzielę się z ludźmi wszystkim tym, co pomogło mi odnaleźć siebie, uzdrowić swoją relację z ciałem i zbliżyć się do tego połączenia, o którym mowa. Nazywam tę drogę samouzdrawianiem, bo wszystko za co się wówczas zabierałam, na początku bardzo intuicyjnie, miało na celu uzdrowić moje rany i wewnętrzne rozdarcie. Nie boję się słowa “uzdrawianie”, mimo że może kojarzyć się nieco z ezoteryką, dla mnie to sedno – czyli wszelkie działania zmierzające ku poprawie samopoczucia psychofizycznego, nieoddzielające duszy od ciała, jak to bywa w zachodniej medycynie pomijającej emocjonalne i psychologiczne przyczyny choroby. Uzdrawianie również odbywa się często w przestrzeni subtelnych oddziaływań, gdzie możemy mieć do czynienia z subtelną energią, z tzw. energią życiową, której nie da się fizycznie zlokalizować, ale wiemy, że nadaje impuls naszemu życiu i jest niezbędna, aby funkcjonować. Bergson nazwał tę siłę “elan vital”, Freud stworzył na swoje potrzeby termin “libido”, w medycynie chińskiej mówimy o energii “chi”, w hinduizmie istnieje “prana”. W tantrze mówimy o energii Kundalini, która często kojarzona jest z energią seksualną, ale dla mnie Kundalini oznacza właśnie energię życiową, bowiem życie powstaje z aktu seksualnego i jesteśmy przez tę energię niesieni aż do śmierci, kiedy to ruch w nas ostatecznie zamiera. Kundalini wiąże się z ruchem, wibracją, potęgą twórczą, symbolizuje ją wąż pnący się do góry od korzenia kręgosłupa aż do korony na szczycie czaszki – i jest z nim związana historia, że przez wiele wieków pozostawał uśpiony. Podobnie w naszym organizmie są momenty uśpienia oraz momenty, gdy pozwalamy tej energii płynąć przez nasze ciało, ożywiać je, napełniać ciepłem, radością, przyjemnością, chęcią życia. Uważa się, że Kundalini może być coraz silniejsza, jeśli człowiek praktykuje medytację regularnie.
Pierwsze 9 dni wakacji spędzone na V Festiwalu Tantry i Seksualności w Nowym Kawkowie to był dla mnie niezwykły czas doświadczania – obejmował bogaty program warsztatów, ceremonii, rytuałów i wspólnych medytacji. Była to przestrzeń, w której czułam się wśród “swoich”. Miałam okazję uczestniczyć w zajęciach: Shachara Caspi, Davida Goodmana, Johna Hawkena, Ruperta Jamesa, Kimayi, Becky Price, Karo Akabal, Kachenki, Norberta Kuleszy i Dagmary Gmitrzak. Jestem za każdym razem pod urokiem tego miejsca i jestem wdzięczna za otwartych, fantastycznych ludzi, których mogłam poznać.
tekst: Anna, fot.: Kuba Bania Izbicki